sobota, 13 lutego 2016

1. Alicja - dzień urodzin.

Kilka dni później..



***
          Nadszedł dzień moich osiemnastych urodzin. Przyjaciele z domu dziecka upiekli dla mnie wspólnymi siłami tort i obudzili mnie wcześnie rano śpiewając ,,sto lat’’. Zrobiło mi się ciepło na sercu, coraz bardziej zaczynałam żałować, że ich opuszczam. Każdy przygotował dla mnie również własnoręcznie kartkę urodzinową na pamiątkę.
     Zeszliśmy na dół zabrać się za przyrządzenie śniadania. Jak zawsze zrobiliśmy kanapki, bo nic innego oprócz chleba, masła i sera w kuchni nie było. Trzeba będzie się wybrać na zakupy żeby zrobić coś na obiad. Po śniadaniu opiekunowie przedstawili nam nowego chłopaka. Był to siedemnastoletni, wysoki brunet o zielonych oczach, a na imię miał Dominik. Nie często pojawiał się ktoś nowy, a jeśli już pojawiła się nowa osoba to były to przeważnie małe dzieci, które szybko znajdowały prawdziwy dom. Posprzątaliśmy wspólnie po śniadaniu, a ja postanowiłam zabrać Dominika ze sobą na zakupy. Reszta osób nie lubiła nowych. Ja zawsze starałam się z nimi złapać kontakt. Ruszyliśmy w drogę.
- Długo tutaj jesteś? – Zapytał niepewnie.
- Dziesięć lat. Dzisiaj kończę osiemnaście lat, więc wieczorem się pakuję, a jutro z rana jadę do nowego domu. – Uśmiechnęłam się do niego.
     Bardzo miło nam się rozmawiało przez całą drogę. Kupiliśmy najbardziej potrzebne rzeczy do przyrządzenia obiadu. Reszta dzieciaków szła do szkoły. Ja stwierdziłam, że dzisiejszy dzień sobie odpuszczę, a Dominik zaczyna szkołę od jutra. Postanowiliśmy spędzić cały dzisiejszy dzień razem.
Po powrocie do domu dziecka postanowiliśmy razem wziąć się za obiad. Opiekunowie gdzieś zniknęli. Często wychodzili gdy byliśmy w szkole i wszystko trzeba było robić samemu. Akurat gdy kończyliśmy wszyscy zaczęli schodzić się do domu. Zjedliśmy wspólny obiad. Zostałam zwolniona ze zmywania z okazji urodzin. Taki tam prezent... Wyszliśmy z Dominikiem na zewnątrz i usiedliśmy na ławce.
- Czemu tutaj jesteś? Przecież niedługo będziesz pełnoletni.
- Rodzice zginęli w wypadku, a nie mam żadnej rodziny, która mogłaby się mną zająć przez ten czas. Nie podoba mi się to, że tutaj jestem.
     Przegadaliśmy całe popołudnie. Wróciłam do środka zostawiając kolegę na podwórku. Przyszła pora pakować się do wyjazdu. Wyjęłam swoją torbę z szafy. Zaczęłam od pakowania ubrań, później różnego rodzaju pamiątki, zdjęcia. Kosmetyczkę spakuję rano, bo będzie mi jeszcze potrzebna. Skończyłam bardzo późno. Czekałam w kolejce do łazienki żeby wziąć szybki prysznic i położyć się spać. Dałam radę zamienić jeszcze kilka słów z Dominikiem. Jest bardzo fajnym chłopakiem. Znam go od poranka, a wydaje mi się, że znamy się całe życie. Po wieczornej toalecie położyłam się zmęczona w łóżku i nie mogłam zasnąć. Całą noc myślałam jaka jest rodzina, która przygarnęła mnie pod swój dach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz