sobota, 13 lutego 2016

23 marca (Nicole)

23 marca
Znowu nie poszłam do szkoły. Rodzice nadal się nie zorientowali...właściwie, długo im to zajmie. Nigdy nie ingerowali w moje nieobecności czy oceny. Byli pewni, że córka biznesmena i lekarki nie wpadnie nawet na pomysł, żeby iść na wagary. Właściwie, to nie był mój pomysł. Rano, przed szkołą spotkałam Filipa. Kręcił się niedaleko dziedzińca. Od razu mnie zauważył. Nie minęła chwila i już stał obok mnie.
-Idziesz do szkoły?-zapytał pobłażliwym głosem.
-Wiesz...w sumie to nie...-odparłam nieco speszona. Zależało mi na kontaktach z nim, był inny niż ci wszyscy ludzie których do tej pory znałam. Banda kujonów. On był taki wyluzowany...
-Chcesz, to możesz iść ze mną. Zaraz spotykam się z Olą w parku-odparł po chwili.
Pierwsza moja myśl to ''kto to jest Ola''. Nie, nie jestem zakochana w Filipie. Po prostu go podziwiam. Jest zupełnie inny niż ja. A ja czuje, że chciałabym być taka jak on...
-Jasne, mogę iść-odparłam i ruszyliśmy w stronę parku.
Dotarliśmy tam dość szybko. Musieliśmy jechać autobusem. Nienawidzę ich. Wszędzie pełno zarzyganych meneli, albo krzyczących ludzi. Do szkoły prawie zawsze podwozi mnie tata. A jeśli jemu coś wypadnie, wtedy jadę taksówką. Tym razem musiałam się przemóc.
W parku było coraz więcej różnych gatunków ptaków. Słońce przebijało się przez korony drzew. Dzień był piękny. Po chwili dostrzegłam na ławce jakąś dziewczynę. Miała czerwone włosy i płaszcz podobny do Filipa. W ręce trzymała jakiegoś papierosa. Przestraszyłam się. Rodzice zawsze mówili mi, że jeśli wyczują ode mnie papierosy, to dostanę taką kare, że popamiętam.
-Hej Ola!-krzyknął Filip i usiadł na ławce. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i podała mu papierosa, na którym skupiłam uwagę. Nie był to taki typowy papieros, taki biało pomarańczowy. Ten był jakiś dziwny-brązowo zielony. Usiadłam obok nich.
-Chcesz?-zapytał Filip i podał mi papierosa.
Chciałam uciec. Wiedziałam, że jeśli  go nie wezmę, wyśmieją mnie. Wiedziałam też, że jeśli to wezmę, rodzice chyba mnie zabiją. W głowie stworzyłam sobie krótką kalkulacje. Co będzie mniejszym złem? Wyśmianie czy kara? Po krótkim rozmyślaniu wzięłam TO od Filipa. Nie wiedziałam nawet co z tym zrobić. Nigdy w życiu nie miałam w ręce papierosa. Parę razy widziałam tylko, jak ludzie palili w filmach. Wzięłam papierosa do ust i zaciągnęłam się. Chyba zrobiłam to za mocno, bo dostałam okropnego ataku kaszlu. Zrobiłam się cała czerwona.
-Pierwszy raz?-zapytał Filip i wziął ode mnie papierosa. -Najlepszy towar-dodał.
Jaki towar?  Przecież to był papieros. Przynajmniej tak mi się wtedy zdawało. Wstydziłam się zapytać. Wyszłabym na słabą, zagubioną dziewczynkę, która pod wpływem złego kolegi poszła na wagary.
-Załatwię ci więcej. Tylko powiedz na kiedy.
To pytanie kompletnie mnie rozbroiło. Po co on ma mi TO załatwiać? Wcale tego nie potrzebuje. Nawet nie wiem na dobrą sprawę, co on chce mi załatwić. Ale z drugiej strony, jeśli odmówię, wyjdę na gorszą od nich. Po chwili namysłu powiedziałam.
-Jak chcesz.
Filip odparł tylko, że postara się jak najszybciej. Później wstał i odszedł. Zostałam z tą dziewczyną-Olą. Nie odzywała się. Siedziała i gapiła się w przestrzeń. Wstałam więc i poszłam do domu. Tak minęły moje drugie w życiu wagary.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz